|
Klan FortunaeFilii Los nam sprzyja!
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Yoricca
Dołączył: 22 Gru 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z najgorętszych płomieni.
|
Wysłany: Wto 10:19, 10 Kwi 2007 Temat postu: Stare opowiadanko Yori |
|
|
Mając w pamięci jak niewiele osób wypowiedziało się przy opowiadaniach np. Traagha i Mazrima sama też nie liczę na szerokie adytorium. Jednak jeśli ktokolwiek zmęczy to opowiadanie - bardzo proszę o komentarz. Chociaż taki króciutki. Brak odewzu to najgorsza rzecz dla mnie jako autorki.
Wspomnienia o dziadku - Astrid Skaggs
Kaj daleko moja paminć sienga - dziadek mój zawżdy spał. Gdyby na niego niuważnie popatrzeć zdałoby siem co trup na marach leży. Uoddech płytki mioł dziadek, cichy i spokojny. W winkszości przypadków tak to właśnie wyglundało. Z rzadka jeno westchnął se, lubo zachrapał. Czasem we śnie wołał co by mu ktosik topora doł. No było to jeno takie przyz sen krzyczenie.
Dobrze pamintom, kaj matuś pirszy roz do dziadkowej komnaty mnie wprowodziła. Kajżem maleńka była uokrutnie żem się tej komnaty bała i szmerów przedziwnych co czasem z niej słychać było. Wstyd dzisia przyznoć, no wierzyłam natenczas co tamój duchy komnatę we posiadanie wzięły i siem panoszom. Kajżem podrosła nieco, mamusia mnie wzięła i do komnaty tyj tajemniczyj wprowadziła. Uod progu zaduch takowy buchnął, żem ledwo na nogach ustała. No ni dałażem nic poznoć po sobie, bo mnie mamcia zawżdy przyuczała
coby twardom być nie mientkom. Sama takoż nawet się ni skrzywiła, jeno drzwi szerzej uotwarła. Wskazała mnie leżoncom na łożu postoć i rzekła:
- Astrid, baczze uważnie. To je twój przodek, uojciec twojego uojca (tu mamunia jesio cosik brzydkiego o uojcu rzekła, no mnie wstyd powtorzoć), patrzaj i szacunku nabiroj, bo uobyczaj każe do starszych szacunek czuć.
Na zydelku mnie posodziła, a sama podle dziadka krzuntoć się poczęła. Cielsko uoskrobała i uobmyła, brud z uszów takoż wydłubała, brodę i kudły przeczesała. Dziadek na czas owych zabiegów ni powiekom ni drgnuł. Ni sapnuł, ni uodetchnuł głębiej. Uod tyj pory mamusia zawżdy brała mnie ze sobom kaj szła przy dziadku siem zakrzuntnunć. Żem tedy se myślała, co syćkie dziadki leżom i kaj martwe som. I trza przyznoć, co żem się przystoła komnaty bać...
No bać siem zaczęła dziadka. Bo un leżał kaj martwy, i jesio trza to kudłate cielsko szanować... Wyznać muszę, com zawżdy prosta nad wyroz była i kaj mnie pedzieli "Dziadka szanuj" tom go z całych sil szanowała. No mamcia cosik spostrzygla, co ni bardzo lubię w dziadkowej komnacie siedzieć i szacunku do niego nabywoć. Tak tedy mamusia, co renki cienżkiej nikaj ni miała, za psoty moje gupie nakazywała mnie pół dnia szacunku dla dziadka lubo cala noc. A sprawdzała czy aby przykładnie dziadka szanuje i nie posypiam se. Stroszny mnie się tedy dziadek zawżdy widzioł, bo niby śpi, niby si ni rusza, nię godo nawyt, no lanie bym dostoć wolała i pokój mieć niźli go tyla szanowoć. Żem myśloła, co siedzieć i dziadkowi szacunek uokozywoć, to juże kara dla dziecka najgorsza. Młoda i gupia żem jesio była.
Kajżem podrosła i prac domowych imać się jęłam, uobowiunzek uopiki nad szanownym cielskiem dziadkowym na barki me młode spadł. Mamusia cosik o szkole życia mamrutała, po czem pedziała, co zaszczyt mnie opadł i uod dzisiaj mnie przypada przyjimność pilnowonia, coby dziadek grzybem ni porósł. Tak tedy roz na dni parę dziadka żem skrobała, myła, brud z niego dłubała. Przyznoć się wstyd, no kiedysik bunt we mnie narósł i do dziadka przyz wiela dni ni poszłam. A nich se zarośnie - żem myślała. I dnia pywnego mamcia do mnie podeszła i placka słodkiego z rudzynkami mnie dała. I pedziała, co to za to, że tak dziadka szanuje i ze pociechę ze mnie ma. Mnie się łzy pod powikami wezbrały, mamci szybkom podzinkowoła i pobigła na ustronie coby siem spokojnie wybeczeć, bo suminie mnie stroszliwie ukonsiło. Żem szybko skrubaczki, gumbki, szczutki, nożyczki i resztę przyrzundów zebrała i do dziadkowej komnaty pobigła coby przodkiem się uobyczajnie zajunć. Żem się przeraziła swego nidbalstwa kajżem jeno weszła. Smród taki, aże powitrze
genste było! Myszów we brodzie dziadkowej plaga! A wszy takowe po nim skakały,
żem je mimo światła słabego uobaczyła uod proga! Wpirw chyciłażem grzebień i poczęłam dziadkowom brodę czesać. A myszy tyle gniazdów se tamój nawiły, co byz wyrwania kilku kłaków siem ni uobyło. A bobków, a uokruchów, a śmicia wszylakiego przyz myszy gupie naniesiunego tyloj siem wyczesało, com na kupkę podle łoża zmiatać musiała. Pazury dziadkowi uokrutnie urosły (tym bardzij, żem nikaj ich ciunć ni lubiała) i rady ni było: ściunć pazur i brud spod tygo co zostanie wyskrubać. U runk jesio w miarę gładko poszło. Nu z nogami przodka szanownego trudniejsza sprawa siem zrobiła, bo grube i twarde tamój były.
Wiela razów żem nożyce uostrzyć musiała nim siem z niemi uporałam. No w końcu pazurzyska normalnom jakomś długość przybroły i pokój z niemi był czas jaki. Potom
juże letko bylo: tyla co winkszy brud zeskroboć, a resztę zmyć. Nu i komnatę wywietrzyć. Jakżem pracę skuńczyła uod razu lepij jakosik mnie się zrobiło, winc poszłam se i placka zjadłam (a to taki pyszny byl placek z rudzynkami).
Uod tyj pory wincyj żem nikaj dziadka ni zaniedbała. Razik jeno cosik dziwnygo siem stało: własniem dziadka se spokojnie czysoła, a tu jak ni grzmotło! I to jesio prosto spode dziadka! Żem na ziemie padła łeb w rynkach kryjonc, bo tak mnie tatko zawżdy uczyli w razie grzmotów robić, ale rzycz dziwna: bo prócz grzmota nic siem wincyj ni zdarzyło. Ni ziemia ni drgnuła, ni sufit siem ni posypoł... Żem si pudnosić poczęła, kajżem gaz jaki wyniuchła. I to jaki gaz!!! Aże kłaki w nochalu poskrycnało! Nim jak długa padłam jesiom pomyśleć zdunżyła, co gupim górnikom do słuchu trza cosik pedzieć nim nam cały Mahakam wysadzom.
I razu pywnego rzycz siem stała nispodziwana. Prosto cud!!! Znowu żem przyszła dziadka uoporzundzić. Ide se, tedy, drzwi uotwirom, baczę, a tu dziadek siedzi se. No spokojnie se siedzi i jesio uoczami kłapie. Syćko mniez runk na tyn widok wypadło. Lata szacunku i uopiki przyz łeb mnie siem przetoczyły świadomość uostawiajunc, co to juże kunic. Juże mnie dziadek ni karom ni bydzie ni uobowiunzkiem. Łzy w oczach mnie siem wezbrały.
Do dziadka żem przypadła i wykrzykiwoć żem jęła jaka to radość, co juże siem un uobudził, com we strachu była, ze alibo zemrzeć mu idzie, alibo co gorsze jesio - dalij tak spał bydzie. Długo żem mu to godoła i tłumaczyła i go ściskała i witała. Dziadek na to uoczami kłapnuł popaczył na mnie tak dziwnie jakosik jakby rysztkom cierpliwosci i pedział:
- Pierdolenie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Mallory
Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 11:29, 10 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Taka garsc szybkich refleksji.
Stylowo poprawnie, wrecz dobrze, nie analizowalem ultramegadokladnie, ale czyta sie plynnie i dobrze, bykow raczej nie zauwazylem.
Tresciowo krotkie i zabawne, zakonczenie tez niczego sobie (a to jedna z najwazniejszych rzeczy w opowiadaniach), choc przewidywalne. Mnie troche drazni, choc rozumiem konwencje, ta slunska gwara, za duzo skojarzen z krasnoludami z L2 zachowujacymi sie jakby byly produkowane tasmowo.
Jak masz jeszcze jakies opowiadanka, to chetnie poczytam, pooceniem, sam tez moge sie podzielic linkami, bo moja pisanina poniewiera sie po kilku forach
Aha, dziekuje za pomylenie mnie z Mazrimem. Nie wiem kogo tym obrazilas
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kadarr
Dołączył: 30 Wrz 2006
Posty: 272
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 12:18, 10 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
No całkiem dobrze się to czytało, i zabawne nawet, a zakończenie jakie. Ale co ja tu będę wypowiedźMallorego powielał, jak coś jeszcze masz, to wrzuć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yoricca
Dołączył: 22 Gru 2006
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z najgorętszych płomieni.
|
Wysłany: Wto 12:32, 10 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
Eeeeeem... Obrażać nikogo nie chciałam... Błędu nie poprawię, niech świat widzi, żem bałwan. Ale to mniejsza z moich wpadkowych pomyłek . Jaja były jak raz po ciemku pomyliłam mojego chłopaka z kimś innym i zaczęłam się przytulać (chłopak stał tuż obok). Mam nadzieję, że Ty i Mazrim wybaczycie mi tę (w sumie małą jak na mnie) wpadkę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mallory
Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 13:30, 10 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
re up:
Damy sie udobruchac omylkowym przytulaniem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mazrim
Tropiciel
Dołączył: 08 Cze 2006
Posty: 250
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Oren koło Gdyni
|
Wysłany: Wto 16:07, 10 Kwi 2007 Temat postu: |
|
|
re: Yoricca
Podrapiesz za uszkiem i bedzie dobrze :>
A propo opowiadanka to moje kryteria sa bardzo proste. Jesli doczytalem do konca to mi sie podoba. A tu przeczytalem i sie posmialem. Fajne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|